Maseczki

Czy maseczka chroni przed koronawirusem? Część 2

Szkodliwość masek i aspekty prawne

BEZOBJAWOWI NIE ZARAŻAJĄ!

Zacznijmy jednak od kwestii, która podstawowe założenia „maseczkowej teorii” rozkłada na łopatki. Niektórzy zastanawiali się być może, czy „zamaskowanie”, nawet jeżeli mogłoby przynieść jakieś pozytywne skutki, powinno dotyczyć wszystkich? Wielu „ekspertów” wypowiadało się z emfazą, jak to nawet zwykłe, bawełniane maseczki fantastycznie powstrzymają duże krople śliny, kiedy kichniemy, albo zakaszlemy. Pokazywano nawet różne symulacje i piękne animacje komputerowe, które miały tę tezę potwierdzić. Wspomniana wyżej dr Merrit w filmie „Maseczkowe mity” obala te „teorie” w kilku zdaniach. Faktem jest, że żadne badania modelowe, czy jakieś, nawet najlepiej opisane studium przypadku, nie wytrzymuje próby w zderzeniu ze statystykami, które przynoszą metaanalizy oraz obserwacje przeprowadzane na naprawdę dużych grupach. I oto w magazynie Nature Communications już 2020 roku znalazło się badanie z Wuhan, w którym wzięło udział blisko 10.000.000 mieszkańców. To nie błąd, 10 milionów! (Post-lockdown SARS-CoV-2 nucleic acid screening in nearly ten million residents of Wuhan, China). Okazało się, że osoby bezobjawowe nie zarażają. Nie znaleziono ANI JEDNEGO takiego przypadku. Cytat:

„W Wuhan było 10 652 513 kwalifikujących się osób w wieku ≥6 lat (94,1% całej populacji). Badanie przesiewowe kwasów nukleinowych zostało zakończone w ciągu 19 dni (od 14 maja 2020 r. do 1 czerwca 2020 r.) i przetestowano łącznie 9 899 828 osób spośród 10 652 513 kwalifikujących się osób (wskaźnik uczestnictwa 92,9%). Spośród 9899,828 uczestników, 9865404 nie miało wcześniejszej diagnozy COVID-19, a 34 424 pacjentów przeszło wcześniej COVID-19. (…)

Hodowle wirusa były ujemne we wszystkich bezobjawowych przypadkach pozytywnych i repozytywnych, co wskazuje na brak „żywego wirusa” w przypadkach pozytywnych wykrytych w tym badaniu.”

Czym zatem jest, w świetle wiedzy, którą dysponujemy od ponad 2 lat, zmuszanie ludzi zdrowych, w tym dzieci, do noszenia maseczki, jeśli nie zwykłą torturą?

SZKODLIWOŚĆ MASEK ZOSTAŁA DOWIEDZIONA

Można i należy zadać sobie też pytanie, ile osób chorych, które zakrywały sobie usta zmniejszając dopływ tlenu, przestrzeganie absurdalnych przepisów przyprawiło o pogorszenie stanu zdrowia, a być może o śmierć?

Spójrzmy zatem na niewielki fragment, tylko z 65 badań oceniających niepożądane skutki medyczne masek [Kisielinski 2021]:

„Skutki uboczne masek mają znaczenie kliniczne”.

Zarówno zdrowi, jak i chorzy ludzie mogą doświadczać zespołu wyczerpania wywołanego maską (Mask-Induced Exhaustion Syndrome, MIES) z typowymi zmianami i objawami, które często są obserwowane łącznie”, takimi jak:

  • zwiększenie objętości przestrzeni martwej oddychania (4 badania),
  • wzrost oporu oddechowego (4 badania),
  • wzrost stężenia dwutlenku węgla we krwi (15 badań),
  • zmniejszenie saturacji, duszność i trudność w oddychaniu (25 badań),
  • przyspieszona akcja serca (4 badania),
  • wzrost ciśnienia krwi (2 badania),
  • zmniejszenie wydolności sercowo-płucnej (1 badanie),
  • wzrost częstości oddechów (6 badań),
  • ból głowy (9 badań),
  • zawroty głowy (2 badania),
  • uczucie gorąca i wzmożone pocenie (9 badań),
  • zmniejszona zdolność koncentracji (1 badanie),
  • zmniejszona zdolność myślenia (2 badania),
  • senność (5 badań),
  • spadek empatii (1 badanie),
  • pogorszenie funkcji bariery skórnej (3 badania) i swędzenie (9 badań),
  • trądzik, zmiany skórne i podrażnienia (3 badania),
  • ogólne zmęczenie i wyczerpanie (9 badań).

I jeszcze jeden fragment z omawianej pracy:

„Noszenie maski powoduje narażenie na niebezpieczne stężenie dwutlenku węgla (5000 ppm – limit długotrwałego narażenia zawodowego (osiem godzin) zgodnie z wytycznymi Departamentu Bezpieczeństwa i Higieny Pracy Stanów Zjednoczonych (OSHA) oraz Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy (EU-OSHA)) we wdychanym powietrzu, nawet jeśli maska jest noszona tylko przez kilka minut w stanie spoczynku [Martellucci 2022]. W przypadku masek chirurgicznych stężenie CO2 we wdychanym powietrzu przekraczało poziom 5000 ppm u 40% badanych, a w przypadku respiratorów FFP2 – w przypadku 99% badanych. Stężenia CO2 były wyższe u dzieci i osób, które miały większą częstotliwość oddechów. Wśród dzieci poniżej 18 roku życia średnie stężenie CO2 podczas noszenia maski chirurgicznej znacznie przekraczało bezpieczny limit i wynosiło 6 439 ppm; w przypadku respiratora FFP2 było ono niemal dwukrotnie wyższe i wynosiło 12 847 ppm.”

NOSZENIE MASEK MOŻE ZWIĘKSZAĆ LICZBĘ INFEKCJI!

Wiele badań wskazuje na bardzo poważne skutki zwiększenia liczby infekcji właśnie w wyniku noszenia maseczek. O tym w ogóle się w Polsce nie rozmawia, a przecież dane, które zebrał dr Witczak są alarmujące.:

„Według WHO noszenie masek może przyspieszyć rozprzestrzenianie się choroby poprzez dawanie fałszywego poczucia bezpieczeństwa, które skłania osoby do rezygnacji ze standardowych środków sanitarnych” [WHO 2020].

„Używanie masek może zachęcić do zmian behawioralnych, np. angażowania się w czynności wysokiego ryzyka” [Yan 2020, Maloney 2020].

„Osłabienie emisji głosu poprzez maski może powodować, że użytkownicy będą mówić głośniej, co generuje większą ilość emitowanych kropel [Anfinrud 2020], omijać plastikowe bariery podczas mówienia lub skracać dystans, aby usłyszeć lub być usłyszanym. Obawa szczególnie istotna w przypadku osób w podeszłym wieku lub z upośledzeniem słuchu, które mogą być również bardziej narażone na ciężką infekcję COVID-19” [Chodosh 2020, Liu 2021].

„Niektóre maski mogą rozpraszać duże krople na wiele małych kropelek, co „może mieć efekt przeciwny do zamierzonego” [Fischer 2020].

„SARS-COV-2 może przetrwać na powierzchni maski nawet tydzień [Dehbandi 2020], a więc istnieje ryzyko wprowadzenia wirusa do organizmu poprzez wielokrotne użycie i niewłaściwe zdejmowanie masek [Dehbandi 2020]; problemem może być również częstsze dotykanie twarzy podczas noszenia masek” [Rebmann 2013].

„Może dojść do zanieczyszczenia rąk, gdy maski są zdejmowane lub używane ponownie [Brady 2017, Casanova 2008]. Badania masek mogą zatem przeszacować korzyści i nie doszacować szkód, ponieważ większość badaczy zapewnia badanym świeże maski w częstych odstępach czasu, czasami nawet kilka masek dziennie [Aiello 2012, Alfelali 2020]. Ponadto czyste maski mogą wchodzić w kontakt z zanieczyszczonymi powierzchniami, takimi jak stoły w restauracjach, półki w łazience, zawartość torebek lub kieszenie płaszcza, a następnie być umieszczane na twarzy [Stilianakis 2010, Chin 2020].

„Przeanalizowano poziomy ftalanów w maskach stosowanych w pięciu krajach. Szacowane dzienne pochłanianie ftalanów z masek dla małych dzieci było wyższe niż dla dorosłych. 89,3% próbek masek wykazywało potencjalne działanie rakotwórcze u ludzi” [Xie 2022]

„Nanocząstki, nanowłókna, oraz inne pionierskie technologie oparte na nanomateriałach zostały wprowadzone do łańcuchów produkcji masek w celu poprawy wydajności i nadania właściwości przeciwwirusowych. Podczas sytuacji kryzysowych, takich jak COVID-19, produkty te bezpośrednio dostępne publicznie powinny być dokładnie przeanalizowane pod kątem skuteczności i możliwego długoterminowego wpływu na skórę i płuca użytkowników, a także na środowisko” [Palmeri 2021]. Na przykład, maski wzbogacone grafenem mają lepsze właściwości filtracyjne, ale wdychanie nanocząsteczek grafenu jest hemotoksyczne, kancerogenne i osłabia odporność [Chaudhary 2022]. Chociaż wdychany dwutlenek tytanu (TiO2) jest podejrzewany o działanie rakotwórcze u ludzi, to jest on stosowany w syntetycznych włóknach tekstylnych masek przeznaczonych dla ogółu społeczeństwa [Verleysen 2022].

„Maski uwalniają mikroplastiki, które są bezpośrednio wdychane podczas użytkowania” [De-la Torre 2021].

„Efekt Foegena – mechanizm, dzięki któremu maski przyczyniają się do wyższego wskaźnika śmiertelności przypadków (CFR) COVID-19” [Fögen 2022]:

  • „Porównanie danych między hrabstwami Kansas, które wydały nakaz stosowania masek, a tymi, które nie wydały takiego nakazu, w tym samym okresie latem 2020 r.”
  • „Wyniki tego badania zdecydowanie sugerują, że nakaz maski faktycznie spowodował około 1,5-krotność liczby zgonów lub około 50% więcej zgonów w porównaniu z nakazami braku masek”
  • „Obowiązek noszenia masek zwiększył śmiertelność przypadków o 85%/58% w hrabstwach, które wydały nakaz noszenia masek. Stwierdzono również, że prawie wszystkie te dodatkowe zgony zostały przypisane wyłącznie COVID-19”
  • „Wiriony, które dostają się do materiału maski (lub wykrztuszane są w kropelkach), po szybkim odparowaniu kropelek, hiperkondensowane kropelki lub czyste wiriony (wiriony nie będące wewnątrz kropelki) są ponownie wdychane z bardzo małej odległości podczas wdechu” (efekt Foegana).
  • „Efekt Foegena” może zwiększyć całkowite miano wirusa, ponieważ wiriony, które powinny zostać usunięte z dróg oddechowych, powracają”
  • „Stosowanie „lepszych” masek (np. FFP2, FFP3) o większej zdolności filtrowania kropel prawdopodobnie powinno wywołać jeszcze silniejszy „efekt Foegena”
  • „Długoterminowe skutki związane z COVID-19 i wieloukładowy zespół zapalny u dzieci mogą być bezpośrednią przyczyną „efektu Foegena”.

„Pojawia się pytanie, jaki udział w globalnej liczbie ofiar śmiertelnych i długoterminowych skutkach COVID-19 można przypisać powszechnemu używaniu masek?”

Więcej można znaleźć w części zatytułowanej OCENA BEZPIECZEŃSTWA, na cytowanej stronie dr Witczaka. Warto dodać, choć po części zostało to już wymienione wśród czynników zwiększających ryzyko, że kwestie dotyczące bezpieczeństwa korzystania z maseczek, to nie tylko ich wpływ na zdrowie związany z dostępem tlenu, zwiększeniem ilości CO2, czy przenoszeniem patogenów. W bardzo wielu maskach, które można nabyć w celach ochronnych, występuje grafen. Można się o tym dowiedzieć z reklam produktu, bądź z opisu na opakowaniu. (Ryc-4)

Nie ma tu żadnej teorii spiskowej. Większość ludzi po prostu nie interesuje się tym, a kupowane „na sztuki” maseczki nie zawierają już takich informacji. Czy to naprawdę nieistotne? (Ryc-5)

„Potencjalne zagrożenia dla zdrowia ludzkiego wynikające z narażenia na działanie grafenu wziewnego wzbudziły znaczne zainteresowanie naukowe w wyniku licznych ekscytujących potencjalnych zastosowań komercyjnych grafenu.” – piszą w streszczeniu swojej pracy autorzy badania pt. „Biodystrybucja i toksyczność znakowanego radioaktywnie kilkuwarstwowego grafenu u myszy po wkropleniu dotchawiczym”. W wynikach możemy przeczytać:

„Wkrapiane dotchawiczo FLG zatrzymywało się głównie w płucach, a 47% pozostawało po 4 tygodniach. Ekspozycja na niemarkowane FLG powodowała zależne od dawki ostre uszkodzenie płuc i obrzęk płuc, ale efekty te zostały złagodzone z czasem pomimo ciągłej obecności FLG w płucach. Jeden procent i 0,18% zaszczepionego dotchawiczo FLG był obecny odpowiednio w wątrobie i śledzionie po 14 dniach przez przejście przez barierę powietrze-krew, co potwierdza wynik eksperymentów z zgłębnikiem jamy ustnej, które nie wykazały wykrywalnego wchłaniania przez przewód pokarmowy. Ponadto 46,2% zaszczepionego dotchawiczo FLG było wydalane przez kał 28 d po ekspozycji.” (Ryc-6)

Więcej informacji o szkodliwości grafenu można znaleźć również w tym badaniu. Skoro w przypadku myszy mieliśmy do czynienia z uszkodzeniem płuc już po kilkunastu dniach, co się może dziać u ludzi, którzy zostali zmuszeni do noszenia masek zawierających grafen przez ponad 2 lata?!

CZY MUSISZ NOSIĆ MASECZKĘ?

Napisałem „zostali zmuszeni”, ponieważ zakładam, że choć wiele osób nosi ten „gadżet” ze strachu przed infekcją, to dla większości jest to opresja i czynią to wyłącznie z powodu obawy przed mandatem, albo złamaniem regulaminu narzuconego przez pracodawcę. Czy jednak nakłanianie kogokolwiek do noszenia, albo wręcz wymaganie zakładania maseczki w trakcie wykonywania czynności zawodowych, jest zgodne z prawem?

Okazuje się, że NIE! W kwestii wcześniejszych „nakazów” wprowadzanych nielegalnie rozporządzeniem RM, wypowiedział się Sąd Najwyższy. Prawo to było jednak kilkakrotnie zmieniane. W międzyczasie pojawiła się swego rodzaju „linia orzecznicza„, choć prawo polskie nie jest prawem precedensowym, jak w systemie anglosaskim i wyroki wcześniejsze nie wiążą żadnego sądu. Mimo to, uznano zarówno mandaty karne nakładane przez Policję, jak i kary administracyjne sanepidu, za NIELEGALNE. Czemu? Ponieważ łamią akt najwyższego rzędu, Konstytucję RP, co podkreślił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 26 listopada 2020 r. uchylił decyzję organu i przekazał mu sprawę do ponownego rozpoznania (sygnatura akt VIII SA/Wa 491/20).:

„Zgodnie z art. 92 ust. 1 Konstytucji RP rozporządzenia są wydawane przez organy wskazane w Konstytucji, na podstawie szczegółowego upoważnienia zawartego w ustawie i w celu jej wykonania. Upoważnienie powinno określać organ właściwy do wydania rozporządzenia i zakres spraw przekazanych do uregulowania oraz wytyczne dotyczące treści aktu.

Każde rozporządzenie jest więc aktem prawnym wydawanym w celu wykonywania ustawy oraz na podstawie udzielonych w niej upoważnień, co oznacza, że powinno być wydane na podstawie wyraźnego i szczegółowego upoważnienia ustawy.

Natomiast – zdaniem sądu – ograniczenia, nakazy i zakazy zostały bowiem nałożone na podstawie art. 46a i art. 46b pkt 1-6 i 8-12 ustawy z 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, przy czym zgodnie z tymi przepisami, obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów można nałożyć jedynie na osoby chore i podejrzane o zachorowanie. Tymczasem w obowiązującym stanie prawnym uregulowanym rozporządzeniem RM taka sytuacja nie zachodziła – podkreślił sąd.”

Niczego nie zmieniły w tym zakresie, ani zmiany rozporządzenia, ani nawet wpisanie obowiązku „zamaskowania” do ustawy, ponieważ mamy do czynienia z przekroczeniem delegacji ustawowej. Rada Ministrów zrezygnowała z wprowadzenia na terenie Polski jednego ze stanów specjalnych (np. stanu klęski żywiołowej), który uzasadniałby wprowadzenie „innych środków profilaktycznych i zabiegów, niezbędnych do zwalczania chorób zakaźnych”, w tym także być może noszenia maseczek ochronnych. Ponadto stan taki musiałby dotyczyć konkretnego obszaru, a nie całej Polski. Więcej można przeczytać między innymi na stronie Kancelarii Lega Artis.

Lex iniustissima non est lex

Powyższa łacińska maksyma odnosi się do formuły niemieckiego filozofa i prawnika Gustava Radbrucha:

„Jeśli norma prawna w drastyczny sposób łamie podstawowe normy moralne, to nie obowiązuje, nie może stanowić prawa, a jego wadliwe wprowadzenie nie może obowiązywać.”

Tak więc, nakładanie kar za nieprzestrzeganie zalecenia zasłaniania ust i nosa nie może stanowić podstawy do ukarania, co potwierdzają już setki wyroków polskich sądów. Dotyczą one zresztą także innych nielegalnych obostrzeń wprowadzonych w ramach „walki z pandemią”, jak lockdowny, czy próby pozbawiania przedsiębiorców możliwości normalnego działania. Warto zwrócić też uwagę na fakt, że Minister Zdrowia NIGDY nie podał żadnych argumentów naukowych, na podstawie których zasłanianie ust i nosa miałoby być skuteczne. Dlaczego? Ponieważ takich dowodów nie ma, nie licząc badań modelowych, czy kilku manipulacji związanych z metaanalizą, które na swojej stronie dokładnie omówił dr Piotr Witczak.

CZEMU NARRACJA SIĘ NAGLE ZMIENIŁA?

Wiemy, co na temat maseczek sądził prof. Łukasz Szumowski i dr Paweł Grzesiowski. Spójrzmy, co na ten temat mówili inni znani polscy lekarze oraz Minister Zdrowia Holandii:

  • Dr hab. n. med. Jarosław Pinkas, były szef GIS: „Maseczki nie chronią przed zarażeniem koronawirusem! Noszenie ich przez osoby zdrowe jest kompletnie bezsensowne. Są one dla osób chorych właśnie po to, aby nie zarażały innych. Natomiast nie ma żadnego powodu, aby w naszym klimacie, w naszym kraju nosiły je osoby zdrowe”[Pinkas 2020].
  • Doktor Maciej Niwiński, przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego OZZL: „Źle użyta maseczka staje się bombą biologiczną. Szkodzi zamiast pomagać”[Niwiński 2020].
  • Dr Tomasz Ozorowski, mikrobiolog, były prezes Stowarzyszenia Epidemiologii Szpitalnej i przewodniczący Zespołu Kontroli Zakażeń Szpitalnych: „To daje złudne poczucie bezpieczeństwa. Może też prowadzić do sytuacji, w której maseczki zwiększą ryzyko zakażenia, ponieważ nie potrafimy z nich poprawnie korzystać. Dlatego nie powinniśmy robić tego w taki sposób, że nosimy je wszyscy”[Ozorowski 2020].
  • Minister Zdrowia Holandii, Tamary van Ark: „Ponieważ z medycznego punktu widzenia NIE MA UDOWODNIONEJ SKUTECZNOŚCI maseczek, rada ministrów zdecydowała, że nie będzie ogólnokrajowego obowiązku noszenia maseczek niemedycznych” [van Ark 2020].
  • Wirusolog prof. Włodzimierz Gut: „Maska masce nie jest równa. Te chirurgiczne czy bawełniane mają chronić nasze usta i nos, żebyśmy ich nie dotykali. Pamiętajmy, że maseczka nie gwarantuje, że nie zarazimy się wirusem. Odkryte zostają nasze oczy, a przez nie też może przedostać się wirus”[Gut 2020].

Można zadać pytanie, co się takiego nagle wydarzyło, że ci sami ludzie w większości zmienili zdanie, chociaż w nauce opartej na dowodach w istocie nie zaszły żadne jakościowe zmiany? Co więcej, obiecywano nam, że po „szczepieniu” maseczki nie będą już potrzebne. Tymczasem wciąż forsowano ich noszenie, nadal zmusza się do tego pracowników służby zdrowia i pacjentów, a słyszymy zapowiedzi o powrocie obostrzeń najpóźniej w październiku 2022.

Można spytać też, z jakiego powodu Państwowy Zakład Higieny nie aktualizuje danych? Ostatni wpis na temat oceny konieczności noszenia maseczek po „zaszczepieniu”, pochodzi z 12 kwietnia 2021. Dziś wiadomo już, że zarówno osoby odmawiające poddania się procedurze „wyszczepiania” Polaków, jak i ci, którzy z niej skorzystali, mogą transmitować wirusa dokładnie tak samo. Nie pomaga też, co wiemy z innych krajów, jak Izrael, czy Wielka Brytania, „zaszczepienie” nawet ponad 90% populacji i to kilkoma dawkami. Po co więc dręczyć ludzi, skoro nie ma to żadnego medycznego uzasadnienia?

PO CO NAM TE MASECZKI?

Kiedy się nad tym zastanowić głębiej, trudno podejrzewać, że politycy, którzy nami rządzą, mają zdecydowanie mniejszą wiedzę i doświadczenie życiowe, niż przeciętny obywatel. W każdym razie, takie założenie byłoby co najmniej nieuprzejme. Co więcej, Rząd RP ma do dyspozycji środki finansowe oraz możliwość powołania biegłych Z KAŻDEJ DZIEDZINY. Zatem, jeżeli nie chce skonfrontować się z rzetelnymi danymi, ani ze środowiskiem lekarzy i naukowców niezależnych od koncernów farmaceutycznych oraz choćby przynajmniej z analizą blisko 200 badań naukowych, być może istnieje jakiś ważny powód? Czy taką przyczyną, która rzuca się w oczy jako pierwsza, może być po prostu biznes? Faktem jest, że ilość sprzedawanych, mniej lub bardziej profesjonalnych, maseczek jest ogromna. To z pewnością zyski, tylko w skali kraju, liczone w miliardach złotych. Mamy świadomość, że lobbyści odgrywają w stanowieniu prawa rolę nie tylko pomocniczą, ale często sprawczą. Wszak nawet drobna zmiana przepisów, jak choćby wprowadzenie obowiązku zakrywania twarzy produktem medycznym, a nie własnego wyrobu, spowodowała skokowy wzrost kosztów po stronie użytkownika, czyli przeciętnego obywatela. Gdyby jeszcze chciał w pełni przestrzegać zaleceń, powinien zmieniać maseczkę najdalej co 40 minut, więc dla niektórych osób byłby to wydatek rzędu kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu, złotych dziennie. Wystarczy proste mnożenie, żeby zorientować się o jakim biznesie mówimy. Czy jednak jest to powód wystarczający i jedyny, by przyjąć go za wytłumaczenie tego, co się wyprawia na świecie już od 2,5 roku? Z pewnością NIE!

Jeśli spojrzymy na historię noszenia masek na twarzy, eliminując kwestie związane ze sztuką, czy ochroną w trakcie walki, natrafimy na ślad, który prawdopodobnie bardzo dobrze oddaje istotę noszenia maseczki. W średniowieczu maska niewolnika była symbolem posłuszeństwa i uległości, ale też swego rodzaju „gadżetem” higienicznym. Istnieją zapisy, w których znajdziemy informację, że niewolnikom, właśnie z przyczyn braku higieny, wydobywał się nieprzyjemny zapach z ust, a maska miała go w pewnym stopniu ograniczyć. Dziś aspekt higieny zszedł na drugi, a może nawet trzeci, plan. O tym, co się dzieje w wilgotnym środowisku takiego „kagańca” i jak drobnoustroje mogą sobie swobodnie hasać, zwłaszcza gdy maseczka znajdzie się w kieszeni, na brudnym stoliku, czy pulpicie samochodu, a potem z powrotem na twarzy, nie trzeba nikogo przekonywać. (Ryc-7)

Jednak dla „naszych właścicieli”, jak o sobie myślą zapewne politycy formacji rządzącej, czy posłowie zasiadający w parlamencie, posłuszne zakładanie maski, wbrew wiedzy naukowej, to ważny znak! Oni dzięki temu są w stanie bardzo szybko ocenić, kto tej władzy faktycznie się boi i jak daleko można się posunąć w forsowaniu innych bezprawnych i szkodliwych pomysłów. Oczywiście, każdy ma prawo wyciągnąć inne wnioski i mieć przekonanie, że Rząd chce dla swoich obywateli wyłącznie jak najlepiej. Może jednak warto się nad tym zastanowić, zanim utracimy resztę praw, które pod pretekstem „zagrożenia epidemicznego” są nam ograniczane w coraz większym stopniu? Wciąż jeszcze mamy wybór i możemy zatrzymać to szaleństwo. Jeśli nie dla siebie, to dla naszych dzieci. Powinniśmy to zrobić, ZANIM nasz wnuk zapyta kiedyś: „Dziadku, a gdzie TY byłeś, kiedy wprowadzano niewolnictwo?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *