Dokumenty Pfizera

Pfizer zmuszony do pokazania dokumentów

Wszyscy słyszeliśmy i to wielokrotnie, że badania nad preparatem, nazwanym „szczepionką” przeciwko COVID-19, zostały bardzo przyspieszone, ponieważ istniała potrzeba ratowania całej populacji świata przed niezwykle niebezpiecznym wirusem SARS-CoV-2.

Dotychczasowa, obowiązująca do listopada 2020 definicja szczepionki określała, że to preparat zawierający osłabione wirusy, bakterie lub ich fragmenty, które po wszczepieniu do organizmu nie wywołują choroby, ale uodparniają na nią (układ odpornościowy wytwarza przeciwciała i komórki pamięci immunologicznej). Tymczasem od grudnia 2020 za „szczepionkę” uznano produkt technologii genetycznej, który został dopuszczony w trybie warunkowym (emergency use authorization – EUA) w Europie przez Europejską Agencję Leków EMA, a w USA przez Amerykańską Agencję  ds. Żywności i Leków (FDA). W sierpniu 2021 preparat Comirnaty firmy Pfizer?BioNTech uzyskał pełną autoryzację, pomimo wciąż trwających badań klinicznych III fazy, które zakończą się dopiero pod koniec 2023 roku. Karmiono nas informacjami o „pełnym bezpieczeństwie”, „dokładnym przebadaniu szczepionek przez polskie i europejskie instytucje”, itd. Tymczasem, w Polsce nikt ich nawet nie próbował badać, co potwierdził dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia w trakcie kontroli poselskiej posła Grzegorza Brauna. Dla niektórych zaskoczeniem może być informacja, że EMA bada tylko dokumenty, zatem w rzeczywistości, opieramy się wciąż na deklaracjach producenta.

Kłamstwa w gigantycznej skali

Niepokojące doniesienia z wielu państw, badania niezależnych naukowców oraz oficjalnie dostępne statystyki, jak choćby ONS (odpowiednik polskiego GUS w Wielkiej Brytanii), pokazały liczne przekłamania. Choć w zasadzie to eufemizm, ponieważ skala medialnych oszustw jest niebywała. Choć dane pokazują, że ludzie „zaszczepieni” nie tylko chorują na COVID-19, ale często zapadają na tę chorobę wielokrotnie, zaś wśród zmarłych z przypisaną tą właśnie jednostką chorobową do końca maja bieżącego roku odnotowano aż 94 proc. Pacjentów, którzy przyjęli preparat (ryc.1)

Pytanie, co się takiego wydarzyło, że producent preparatu Comirnaty nie wiedział wcześniej, jakie mogą po nim wystąpić potencjalnie niekorzystne działania uboczne? Otóż, okazało się, że nie tylko wiedział, ale starał się to ukryć! Prawda okazała się jednak znacznie bardziej mroczna. Amerykańska Agencja Leków (FDA), będąca w posiadaniu dokumentacji z badań dotyczących preperatu, nie chciała ich ujawnić. Mimo nacisków opinii publicznej, próbowała opóźnić publikację danych dotyczących bezpieczeństwa „szczepionek przeciwko COVID-19” firmy Pfizer o 75 lat, choć jak pamiętamy, zatwierdzenie możliwości podawania tych zastrzyków zabrało FDA zaledwie 108 dni. W tym, niezwykle krótkim czasie (szczepionki bada się przez co najmniej 7-10 lat) dokonano rzekomo przeglądu bezpieczeństwa i  11 grudnia 2020 r opublikowano stosowny dokument.

Jednak na początku stycznia 2022 roku sędzia federalny Stanu Teksas – Mark Pittman nakazał FDA publikację 55 tys. stron miesięcznie. Już do końca stycznia 2022 ukazało się pierwszych 12 tys. stron.

Od tego czasu na stronie PHMPT (Specjaliści ds. Zdrowia Publicznego i Medycyny Na Rzecz Przejrzystości), zamieszczają wszystkie  dokumenty, które można także pobrać.

Jednym z nich, zawartym w tej części bazy danych jest „reissue_5.3.6 postmarketing experience.pdf” . Na stronie 12 poufnego dokumentu można znaleźć na przykład dane dotyczące stosowania „szczepionki” Pfizer przeciwko COVID-19 w okresie ciąży i laktacji. Wynika z nich, że blisko 90 proc. ciężarnych kobiet po przyjęciu tego preparatu straciło dziecko. A przecież podawano nie tylko do publicznej wiadomości ale też w ulotce produktu informację, że jest on bezpieczny ponieważ: Badania na zwierzętach nie wykazały szkodliwych skutków w odniesieniu do ciąży.

Prawda okazała się zupełnie inna, a organy regulacyjne wspólnie z firmą Pfizer ukryły niebezpieczeństwa związane z podawaniem „szczepionki” kobietom w okresie ciąży. Badanie można znaleźć tutaj i jest ono zatytułowane Brak wpływu na płodność samic oraz rozwój prenatalny i postnatalny potomstwa u szczurów z BNT162b2, szczepionką przeciw COVID-19 opartą na mRNA .

Jednak również w tym przypadku ujawniono oszustwo, co opisał portal The Expose.:

Badanie przeprowadzono na 42 samicach szczurów rasy Wistar Han. Dwadzieścia jeden z nich otrzymało zastrzyk Pfizera przeciw COVID-19, a 21 nie. (…) To badanie jest dowodem na nieprawidłowe tworzenie się płodu i wady wrodzone spowodowane wstrzyknięciem szczepionki Pfizer. (…) Prawda jest taka, że ​​aktywnie postanowili to ukryć.

Wiemy o tym dzięki prośbie „Freedom of Information (FOI)” skierowanej do australijskiego Departamentu Administracji Produktów Leczniczych Zdrowia (TGA).

Dokument zatytułowany Przegląd delegata i prośba o poradę ACV, który powstał 11 stycznia 2021 roku, został opublikowany na żądanie FOI. Strona 30 niniejszego dokumentu przedstawia „przegląd informacji o produkcie” i podkreśla zmiany, które należy wprowadzić w „Sprawozdaniu z oceny nieklinicznej” przed oficjalną publikacją.

Oceniający Moduł 4 zwrócił się do firmy Pfizer o usunięcie ich twierdzenia, że badania na zwierzętach nie wykazują bezpośredniego ani pośredniego szkodliwego wpływu na reprodukcję. Poprosił też o dodanie następującej informacji:

Połączone badanie płodności i toksyczności rozwojowej u szczurów wykazało zwiększone występowanie nadliczbowych żeber lędźwiowych u płodów samic szczurów leczonych produktem COMIRNATY.

Wskazań było znacznie więcej, jednak nie zostały one uwzględnione. Jak czytamy w konkluzji omówienia tego badania:

Mamy więc nie tylko dowody na to, że szczepionka Pfizer może spowodować utratę dzieci od 82 proc. do 97 proc. biorców, ale także mamy teraz dowody na to, że szczepionka Pfizer prowadzi do zwiększonego ryzyka niepłodności lub wad wrodzonych.

Oba te przykłady same w sobie potwierdzają sugestię, że szczepienie przeciwko COVID-19 doprowadzi do depopulacji. Ale niestety dowody na tym się nie kończą.

W bazie Mamy więc nie tylko dowody na to, że szczepionka Pfizer może spowodować utratę dzieci od 82 proc. do 97 proc. biorców, ale także mamy teraz dowody na to, że szczepionka Pfizer prowadzi do zwiększonego ryzyka niepłodności lub wad wrodzonych.

Oba te przykłady same w sobie potwierdzają sugestię, że szczepienie przeciwko COVID-19 doprowadzi do depopulacji. Ale niestety dowody na tym się nie kończą. (…)

Do bazy VAERS zgłoszono tylko 2 239 zgonów płodów w ciągu 30 lat przed zezwoleniem na awaryjne stosowanie zastrzyków COVID-19 w grudniu 2020 roku. (Źródło)Okazuje się, że wystarczyło zaledwie 17 miesięcy, aby po rozpoczęciu „szczepień” przeciwko COVID-19 liczba poronień osiągnęła 4 113! Za 78 proc. z nich odpowiada preparat firmy Pfizer.

Jeszcze jedno badanie, które można obejrzeć tutaj , wykazało, że ryzyko poronienia po szczepieniu COVID-19 jest o 1,517 proc. wyższe niż ryzyko poronienia po szczepieniu przeciwko grypie. (ryc.2)

To tylko jeden z przykładów licznych kłamstw Pfizera ukrywanych przez FDA. Niezwykle rozczarowuje fakt, że państwowa instytucja, która została powołana do tego, aby stać na straży dobrych praktyk w przemyśle farmaceutycznym, wzięła udział w tak ohydnym procederze. W gruncie rzeczy stała się współsprawcą wielu tragedii, do których doprowadziło przyjmowanie tej „szczepionki”. Kilkaset poważnych naruszeń prawa i etyki zgłoszonych już na etapie badań przez dyrektora regionalnego jednej z placówek badawczych (firmy Ventavia), Brook Jackson, było liczbą wręcz niewiarygodną. Jak to możliwe, że FDA nie skontrolowała tego w wystarczającym stopniu? Problem w tym, że nie zrobiła tego nawet po zgłoszeniu! Natomiast pracę straciła odważna pracownica Ventavii. Wśród naruszeń znalazły się między innymi takie uchybienia i nieprawidłowości:

– temperatura, w której trzymano fiolki ze szczepionką, przez wiele miesięcy była poza bezpiecznym zakresem, co powinno zdyskwalifikować wszystkie przechowywane tam preparaty;

 -do badania zostali włączeni członkowie rodzin pracowników Ventavii, co jest wyraźnym konfliktem interesów w zakresie raportowania tendencyjnych danych;

– niedobór personelu stworzył środowisko, w którym fabrykowanie i fałszowanie danych było łatwe i niemal konieczne. Była tak duża presja, że ​​jeśli w aktach pacjenta brakowało jakiejś części danych, „po prostu coś napisali”, aby raport mógł być nadal kontynuowany;

– członkowie personelu nie zostali właściwie przeszkoleni w zakresie odpowiedniego współczynnika rozcieńczenia preparatu. Brook była świadkiem różnych poziomów rozcieńczenia z powodu niewykwalifikowanych i nieprzeszkolonych pracowników;

– świadoma zgoda: Dokument świadomej zgody to 26 stron informacji o badaniu, szczepionce i wirusie. Pacjenci byli „informowani” o dokumentach przez zespół call center. Kiedy Brook interweniowała i sama rozmawiała z pacjentami, zdała sobie sprawę, że nie byli oni odpowiednio poinformowani i nie wyrażali świadomej zgody. Wyjaśnienie wszystkiego każdemu pacjentowi zajęło jej około dwóch godzin i zauważyła, że pacjenci byli niezadowoleni wobec wcześniejszych, niepełnych i nierzetelnych informacji, jaki otrzymali od pracowników call center. Oznacza to, że setki pacjentów biorących udział w badaniu nie było odpowiednio poinformowanych.

– W dokumentach pacjentów brakowało podpisów i dat. Kiedy Brook zwróciła na to uwagę swoich przełożonych, kazali jej sporządzić listę problemów i przekazać ją. Później odkryła, że ​​wypełnili daty i podpisali dokumenty w imieniu pacjentów, zamiast kontaktować się z nimi,  aby zrobili to sami.

– Monitorujący dane stwierdził, że w klinice doszło do zgonu, który nie został zgłoszony do odpowiednich kanałów. To niewybaczalne. Jeśli pacjent otrzyma zastrzyk i umrze w okresie objętym badaniem, bezwzględnie oczekuje się, że zgon zostanie natychmiast zgłoszony firmie.

W świetle powyższych informacji nie dziwi, że Pfizer jest rekordzistą jeśli chodzi o wartość kar, które musiał zapłacić na przestrzeni ostatnich 20 lat. Ich łączna wartość  od 2000 roku wynosi 10 268 423 998 USD (10 mld 268 mln 423 tys. 998 dolarów), to jest 50 683 811 327,49 PLN (prawie 51 mld złotych).

Można zadać pytanie, ile osób naprawdę zna te dane? Czy ktoś świadomie przyjąłby tę „szczepionkę” wiedząc, że liczba różnych powikłań po przyjęciu preparatu Comirnaty firmy Pfizer, zgłoszona do bazy VAERS wynosiła (wg stanu na 16 września 2022 roku) 14 650?! Warto to podkreślić, że chodzi o liczbę rodzajów powikłań, bo łączna liczba niepożądanych odczynów poszczepiennych po tym preparacie przekroczyła 6,5 miliona. Można to sprawdzić tutaj.

Ujawnianie kolejnych dokumentów firmy Pfizer i ich analiza potrwa zapewne jeszcze co najmniej kilkanaście miesięcy, ale już dziś wiemy, że to ostatnia korporacja farmaceutyczna, której należałoby zaufać. Jeśli liczby powikłań po preparacie Comirnaty umieszczone w bazie VAERS, czy Eudra Vigilance pomnożymy choćby tylko przez 10 (amerykański sanepid, czyli CDC przyznał, że do bazy trafia od 1 proc. do 10 proc. rzeczywistej liczby przypadków), otrzymamy gigantyczne liczby, które i tak nie oddają pełnego obrazu tragedii, do jakiej doprowadził Pfizer wraz nieformalnymi promotorami w postaci FDA, CDC, EMA i rządów poszczególnych państw.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *