Filozofia i etyka

WIELKI RESET.

Autor: prof. dr hab. Ryszard Zajączkowski

Wielki Reset jak twierdzą ci, którzy zainteresowani są gruntowną i szybką przebudową całego świata (co do czego wstępem była tzw. pandemia), ma spowodować wyraźną poprawę życia i wyeliminować wiele patologii. Te mgliste zapowiedzi łączą się jednak z szeregiem zagrożeń. Zachodzą słuszne obawy, że zaawansowana technika szybko może stać się narzędziem zniewolenia i barbaryzacji zwłaszcza w atmosferze narzuconej i akceptowanej obojętności intelektualnej i moralnej. Wielki Reset to bowiem gwałtowne przyśpieszenie trwającej już przynajmniej od dwóch wieków dekompozycji cywilizacji łacińskiej. Mamy obecnie do czynienia z finalizacją rozpoczętego wraz z końcem zimnej wojny projektu przebudowy świata zgodnie z globalistyczną ideologią „zrównoważenia” i „inkluzywności”, która jest nową maską światowego komunizmu.

Istotne zagrożenie, które obecnie już wyraźnie rysuje się na horyzoncie, ujął w 1976 kardynał Karola Wojtyła: „Stoimy dziś w obliczu największej konfrontacji, jaką kiedykolwiek przeżyła ludzkość. Nie przypuszczam, by szerokie kręgi społeczeństwa amerykańskiego ani najszersze kręgi wspólnot chrześcijańskich zdawały sobie z tego w pełni sprawę. Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a antykościołem, Ewangelią a jej zaprzeczeniem. Ta konfrontacja została wpisana w plany Boskiej Opatrzności. To czas próby, w który musi wejść cały Kościół, a polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwu tysiącletnią kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami: ludzką godnością, prawami osoby, prawami społeczeństw i narodów”[1].

Wielki Reset, który przebiega na wielu poziomach, jest swoistą wojną nie tylko o przejęcie zasobów fizycznych świata, lecz także kontroli nad umysłami ludzi, którzy na skutek przymusu lub z własnego wyboru mają być niewolnikami nielicznych właścicieli światowych korporacji. Coraz bardziej widać, że społeczeństwa stają się ofiarami medialnego, administracyjnego, policyjnego, gospodarczego, wojennego a nawet religijnego terroru, który w różnych miejscach przebiega z odmiennym nasileniem. Za maską sterowanej demokracji ukrywają się różne grupy nacisku oraz większe lub mniejsze oligarchie. „Sztab” jest zawsze dobrze ukryty, natomiast ludzie widzą jedynie strzępy działań struktur pośrednich  struktur, które operacjonalizują wytyczne podane im z góry z dużym wyprzedzeniem kilkudziesięciu lat. Jednocześnie stale postępuje oswajanie społeczeństw nie tylko z brakiem bezpieczeństwa na wypadek wojny, głodu bądź kataklizmu, lecz także bezpieczeństwa aksjologicznego.

Wielki Reset zasadza się na scjentystycznym naturalizmie, sprowadzającym człowieka do jednego z przedmiotów w obszarze innych rzeczy. Konsekwencją fetyszyzacji technologii jest animalizacja osoby ludzkiej, czego najdobitniejszym wyrazem są poglądy szeroko nagłaśnianego Yuvala Harariego. Jego popularność nie wynika z pewnością z głębi przemyśleń (są bardzo prymitywne), lecz z tego że wyraża on poglądy wygodne dla światowej oligarchii finansowej (Harari jest współpracownikiem i doradcą Klausa Schwaba oraz jedną z wielu osobistości Światowego Forum Ekonomicznego),w której interesie dokonuje się Wielki Reset. Harari głosi przede wszystkim skrajny materializm i technicyzm. Zamiast klasycznie rozumianej podmiotowości ludzkiej mamy tu pogląd, że nasz gatunek jest najwyżej pojedynczym systemem przetwarzania danych, a pojedyncze jednostki ludzkie są czymś w rodzaju procesorów. Ewolucja rodzaju ludzkiego i postęp, jaki się dokonuje, uzależniony jest przede wszystkim od tego, na ile potrafimy usprawnić wymianę i dalsze przekazywanie informacji. Autor ten twierdzi, że proces ewolucji przenosi nas bezpośrednio ze świata zwierząt do świata, w którym człowiek-zwierzę zmienia siebie w hybrydę zwierzęcia oraz  inteligentnej maszyny. Przyszłością mają być cyborgi czyli ludzie rozszerzeni techniką. Harari neguje zatem różnicę między człowiekiem a sztuczną inteligencją. W ten sposób wieści przejście ze stanu ludzkiego do ultraludzkiego; przemianę człowieczeństwa na transczłowieczeństwo za pomocą genetyki i cyborgizacji (choć stać na to będzie tylko miliarderów).

Fot.: www.gq.com

Poglądy Harariego to przejaw skrajnej scientyzacji, technicyzacji i spragmatyzowania poznania. W tym zadziwiającym, historycznym procesie nie ma miejsca dla niezniszczalnego, duchowego pierwiastka, którego obecność stanowiłaby rdzeń człowieczeństwa. Niematerialna istota ukryta w pojęciu ludzkiej duszy, zdaniem tego autora,  nie istnieje. Tym bardziej nie może być mowy o przypisaniu tej istocie świętości ani jakiejkolwiek wyższej rangi, która stawiałaby człowieka ponad światem zwierząt. Człowiek przyszłości żyjący w technologicznym raju to nic więcej niż zmyślne zwierzę, które wyeliminowało ze swojego życia wszystkie ograniczenia związane z cielesnością. Jest on hybrydą udoskonalonego, genetycznie modyfikowanego organizmu i maszyny. Dzięki inżynierii genetycznej i komputerowej będzie ostatecznie wyrwany spod władzy praw natury. Dotyczy to jednak tylko kasty „bogów”( finansowo-transhumanistycznej elity), a więc tych, którym kosztowna technologia zapewni nieśmiertelność (śmierć stanie się dla nich wyborem a nie koniecznością). Pozostali będą skazani na bezsensowną wegetację, bo nie będzie dla nich już miejsca na wysoko stechnicyzowanym rynku pracy (ich rolę w rozwoju przejmą algorytmy i sztuczna inteligencja). Aby pomóc im znieść mękę istnienia Harari ordynuje kombinację gier komputerowych oraz narkotyków[2].

Z tego, co pisze Harari, wynika, że u podstaw Wielkiego Resetu jest eugeniczny projekt, który zdecydowanie uderza w godność osoby ludzkiej. Stoi za tym pycha i zuchwałość proroków „nowego wspaniałego świata”, którym przeszkadza realna rzeczywistość na czele z człowiekiem – wraz z jego ograniczonością i godnością. Za sprawą szeroko pojętych mechanizmów medialnych dokonuje się na masową skalę programowanie jednostek i społeczeństwa pod kątem oczekiwań dysponentów wielkich mediów, którym obce są ideały wolności, suwerenności i tożsamości a nawet istnienia człowieka, bliskie zaś różne przesłania ideologiczne (np. konsumpcjonizm, technicyzm, laicyzm itp.) oraz milcząca zgoda na inwazyjną inżynierię społeczną. Ta medialna (anty)pedagogia (sterowanie a nie wychowywanie) uderza mocno w prawdę i wolność, a tym samym prowadzi często do ograniczenia intelektualnego i deprawacji. Życie społeczne kształtowane jest wtedy nie przez etykę personalistyczną, ale mechanizmy cybernetyczne. Finalnym celem takich działań jest ostateczne oderwanie człowieka od perspektywy sakralnej (zwłaszcza chrześcijańskiej), a tym samym poddanie wszystkiego relatywizmowi, nihilizmowi, dehumanizacji czy wręcz satanizacji. Na ten ostatni aspekt – często pomijany – zwrócił uwagę Jan Paweł II przemawiając w rocznicę wybuchu II wojny światowej w 1989 r. : „Otchłań moralna,  w jakiej przed pięćdziesięciu laty pogrążył się świat na skutek odrzucenia Boga, a tym samym także człowieka, ukazuje nam namacalnie potęgę ‘władcy tego świata’ (por. J 14.30), który potrafi zwodzić sumienia przez kłamstwa, przez pogardę dla człowieka i dla prawa, przez kult siły i władzy”[3]     

Fot.: pch24.pl

Tłem myślowym Wielkiego Resetu jest filozofia „mistrzów podejrzenia” Marksa, Nietzschego i Freuda. Wszyscy oni uważali religię – zwłaszcza chrześcijaństwo – za coś , co jest w swej istocie złudzeniem. Skupiając uwagę na nieistnieniu Boga, snuli wizje pobudzenia postępu człowieka. Argumenty każdego z nich, wychodząc z odmiennych punktów widzenia, prowadziły do tej samej konkluzji: chrześcijaństwo uniemożliwia adekwatne rozumienie natury ludzkiej, wolności i godności. Ich zdaniem nie niesie ono prawdy, która wyzwala ludzi, ale utrzymuje ich w niewoli. Człowiekowi pozostaje zatem tylko poziom instynktów: dążenie do wyzwolenia ekonomicznego, wola mocy, libido. Modna obecnie szkoła postmodernizmu jest w dużej mierze spuścizną owych „mistrzów podejrzenia” – do tego stopnia, że ich metodę „podejrzenia” włączyła do swego „logicznego rozumowania”. W klimacie kulturowym postmodernizmu – jak zauważył Jan Paweł II – „epoka pewników minęła bezpowrotnie, a człowiek powinien nauczyć się teraz żyć w sytuacji całkowitego braku sensu, pod znakiem tymczasowości i przemijalności”[4].

Wielki Reset również odwołuje się do haseł postępu rozumianego jako materialistyczna i bezosobowa ewolucja, odrzuca zaś wartość transcendentnej rzeczywistości, która życiu nadaje sens. W rezultacie zostaje ono sprowadzone do znaczenia i celu , jakie ma tylko w odniesieniu do tego świata. Powoduje to z kolei, że do tego świata kierowane są żądania, których nie może on spełnić. Jest to budowanie kolejnej utopii, która ex definitione nie może być zrealizowana, ale do czasu swego upadku jest w stanie spowodować ogromną eskalację zła.  

Wobec takiej sytuacji godność osoby musi jawić się jako niepodważalna wartość, znak rozpoznawczy, aby nie włączyć człowieka w sterującą informację, w programowany chaos, który prowadzi właśnie to ostatecznego zanegowania godności osoby ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami. „Złem wszelkiego zła jest zabójcza pogarda dla człowieka”[5].

Czym jest godność osoby i jak jej bronić? Nie ulega wątpliwości, że mocne podkreślanie godności człowieka jest typowe zwłaszcza dla kultury europejskiej poczynając od sofistów, stoików i Cycerona. Było ono też istotne w średniowieczu.  „Nie można […] zapominać, że podstawy autentycznego humanizmu zostały ustalone w filozofii i teologii XIII wieku, kiedy wielcy myśliciele chrześcijańscy bronili godności człowieka przed monopsychizmem awerroizmu, w którym zanegowana została indywidualna godność osoby ludzkiej”[6]. Namył nad godnością człowieka powrócił też z dużą intensywnością w humanizmie i renesansie (od XIV do XVI w), a następnie w wieku XX w różnych odmianach egzystencjalizmu oraz chrześcijańskiego personalizmu. Nie można zaprzeczyć, że to właśnie chrześcijaństwo wpłynęło szczególnie na zasadniczo pozytywne znaczenie kategorii godności człowieka, głosząc, że został on stworzony na obraz i podobieństwo Boga.

Pojęcia godności nie da się sprowadzić do jednego aspektu znaczeniowego. W kwestii tej panuje duże zamieszanie metodologiczne. Na pytanie o godność człowieka próbują odpowiedzieć różne dziedziny wiedzy jak choćby filozofia, teologia (szczególnie rzymskokatolicka), psychologia, socjologia czy nauki prawne. „Dodatkowo należy wspomnieć o dynamicznym charakterze pojęcia godności ludzkiej, które zmienia (przynajmniej częściowo) swą treść w miarę dochodzenia nowej wiedzy, dostarczanej przez nauki empiryczne oraz wskutek zmian w świecie (m.in. wskutek możliwości urządzania świata, jakich dostarcza rozwój nauki i techniki). Zmiany te sprawiają, że pytanie o to, jakie zachowania i działania ludzkie odpowiadają ludzkiej godności, a jakie jej uchybiają, trzeba stawiać stale na nowo”[7]. Pojęcie godności nie daje się określić przy pomocy definicji. Jest to wartość , którą się widzi i czuje, ale o której trudno jest mówić. Hans Gadamer sformułował w tej kwestii bardzo celną uwagę, którą warto tu zacytować:  „Ale właśnie wówczas, kiedy tak mocno przybliży się człowieka do zwierzęcia, o ile tylko pozwalają na to badane zjawiska i tego wymagają – a jest to szczególnie widoczne przy badaniach nad zachowaniem – ujawnia się niespodziewanie i z mocą szczególne miejsce człowieka. Właśnie w swej naturalności ujawnia on coś ze swej nadzwyczajności, a oczywisty fakt, że żadna inna istota żywa nie przetwarza w podobny sposób swego środowiska w kulturę, jak czyni to człowiek, stając się w ten sposób ‘koroną stworzenia’, zyskuje nowe, pozabiblijne poparcie”[8]

Godność osoby może rozkwitać tylko na gruncie cywilizacji łacińskiej, gdyż jedynie ona uwzględnia wartość. Człowieka jako konkretnej osoby. W pozostałych systemach jest on tylko elementem kolektywu, którego wartość wyznacza rola spełniana w ramach kolektywu – całości. O ile więc w cywilizacji łacińskiej można mówić o przyporządkowaniu społeczności ku dobru osób, o tyle w cywilizacjach gromadnościowych jednostka zostaje całkowicie podporządkowana kolektywowi; człowiek jest „częścią” w ramach ,,całości”. Problematyczne staje się wówczas uznanie godności i przyrodzonych uprawnień człowieka, który zostaje przyporządkowany bez reszty dobru ,,ogółu . Tylko w personalistyczne] cywilizacji łacińskiej występuje dualizm prawa prywatnego i publicznego, w pozostałych panuje prawny monizm ( monizm prawa prywatnego, czyli władca jest właścicielem państwa i jego mieszkańców – jak to się dzieje w cywilizacji turańskiej; bądź monizm prawa publicznego – despotyzm władzy państwowej, co ma miejsce w cywilizacji bizantyjskiej). Z perspektywy cywilizacji gromadnościowych prawa człowieka są czymś niezrozumiałym, dlatego cywilizacje te nie są w stanie zagwarantować ich przestrzegania. Tylko w cywilizacji personalistycznej godność zapewnia niezbędny dla stabilności społeczeństwa bastion aksjologiczny. 

W ostatnich czasach pojawia się wiele zaczątkowych i jeszcze nie zgłębionych refleksji, które w sposób pragmatyczny i argumentatywny (posługując się choćby kazuistyką powołującą się na współczucie wobec tych, których należy „z litości” wyeliminować) tworzą podatny grunt dla postępującej relatywizacji życia i godności osoby. Spróbujmy zatem wysunąć kilka ogólnych kontrpostulatów, które należy uwzględnić w prawodawstwie, edukacji i wychowaniu[9].

  1. Postęp naukowy i techniczny nie może być realizowany za wszelką cenę, a zatem nie może być podporządkowany „dobru wyższemu” niż godność osoby; aksjomatyczna wartość nie może być sprowadzona do poziomu wielkości rozporządzalnej. Taka bowiem interpretacja godności otwiera ją zwolna na decyzjonizm i odwrócenie relacji podmiot-przedmiot. Sztuczna ingerencja w świat przyrody odbija się na podmiocie , co powoduje, że on sam staje się przedmiotem. Uprzedmiotowienie człowieka dokonuje się nie tylko przez technokrację, lecz także przez ideologie, ekonomię, agresywny system polityczny bądź medialny. Jednakże kryterium szacunku bezinteresowności i służby, nie może być zstąpione kryterium wydajności i  funkcjonalności.
  2. Trzeba zerwać z beztroską biernością wobec rosnącej instrumentalizacji człowieka i postępu nauki (rozumianego wręcz jak prawo przyrody), który wszystko ma usprawiedliwiać. Ten fatalizm (totalitarna gnoza przewidująca „nieomylnie” jak mają potoczyć się dzieje świata) zagłusza bowiem indywidualne i kolektywne sumienie wobec sytuacji, kiedy naukowa i techniczna moc staje się normatywnym fundamentem porządku społeczeństwa,  a naiwna wiara w postęp zaczyna przechodzić w techniczny i naukowy radykalizm. Tymczasem powinno być odwrotnie: normatywna koncepcja społeczeństwa ma rozstrzygać o jego naukowej i technicznej mocy. Reguły moralne nie mogą być oczyszczone z metafizyki i zrelatywizowane przez pragmatyczny cel; „[…] rozwój nauki i techniki, który nie zawsze jest inspirowany i odmierzany prawdziwą mądrością, [….] grozi nieuchronną dehumanizacją ludzkiego życia”[10]. Dlatego nie można poświęcać człowieka dla postępu nauki i techniki, ludzkiego „być” dla „mieć”. 
  • Należy bronić mentalność społeczną przed deformacjami ideologicznymi, a więc zimo kalkującym „pragmatyzmem”, fanatyzmem, fundamentalizmem, niedostateczną przenikliwością braku wrażliwości na godność osoby, co ma subtelne i długofalowe skutki. Efektem depersonalizacji stanie się to, że każdy potencjalnie będzie mógł dysponować każdym, a zatem każdy będzie zagrożeniem dla każdego. Tymczasem szczęścia nie da się osiągnąć za cenę egzystencjalnej niepewności.
  • Trzeba wzmacniać formację sumienia i woli oraz niezłomne trwanie przy dobrze rozpoznanych wartościach, których obrona jest niejednokrotnie utrudniona, zwłaszcza w sytuacji, gdy Wieki Reset stwarza ułudę łatwości i wolności od trudów, a więc infantylizacji osoby. Kiedy niebłaganie postępuje transformacja świata w oparciu o mechanizmy ideologiczne i technologiczne, pojawia się obietnica wygody, przyjemności i wolności od trudów. Życie dobre ma być lekkie, łatwe i przyjemne, a jeśli takie nie jest, wtedy jest złe. Jest to fałszywa optyka, która godzi w rozwój i godność osoby.  
  • Należy  promować personalizm chrześcijański (w odróżnieniu od innych personalizmów i antropologii jak ateistyczny materializm czy świecki humanizm)[11]. Chodzi zwłaszcza o personalizm etyczny rozwijany w szkole lubelskiej (K. Wojtyła, T. Styczeń, A. Rodziński, A. Szostek) a także przez takich filozofów jak A. Półtawski, R. Buttiglione, C. Caffara i in. Personalizm etyczny zawiera afirmację człowieka i jego wolności, a jednocześnie chroni go przed nadużyciem wolności przez powiązanie jej z obiektywną prawdą o sobie i o drugiej osobie, co rodzi powinność afirmowania osoby przez osobę z uwagi na przysługującą jej godność[12]. W ujęciu personalizmu chrześcijańskiego człowiekowi jako stworzonemu na obraz i podobieństwo Boga przysługuje całkowity prymat w istniejącym świecie. Wkładem Kościoła w budowanie porządku społecznego jest „rozumienie godności osoby, jakie w całej pełni objawia tajemnica Słowa Wcielonego”[13]. Dopiero „chrześcijańska wizja człowieka dopełnia filozoficzną teorię personalizmu , ponieważ wskazuje na ostateczny cel życia ludzkiego, czyli zbawienie, a tym samym na źródło najgłębszych motywacji działania ludzkiego […]. Tam bowiem, gdzie nie ma personalizmu, jest zawsze jakiś redukcjonizm i z konieczności antypedagogika (totalitarna lub liberalistyczna)”[14]. Ideologia sprawia, że człowiek jest nie celem życia społecznego, ale jego „surowcem” bądź „narzędziem”.     
  • Współczesny świat kształtuje medialna pedagogia, której daleko jest do pedagogii personalistycznej mającej na celu osobę i jej pełny rozwój  dlatego potrzeba osobistego przykładu. Skoro godność to głęboka cecha ontyczna, nie dana bezpośredniemu oglądowi, to nie można się „nauczyć godności”. Wychowanie zatem nie może być tożsame z formowaniem i edukacją, nie może opierać się tylko na informowaniu  i formowaniu osoby, lecz na unaocznianiu wychowankowi godności osobowej poprzez osobisty przykład i towarzyszenie w dojrzewaniu. „Tylko metoda świadectwa doprowadza do doświadczenia godności. Nie można nauczyć nikogo godności. Drugiego można jedynie doprowadzić do takiej granicy egzystencjalnej i przeżyciowej, za którą sam odkryje godność osoby. Zobaczy ją, ujrzy”[15].

Powyższe uwagi powstały przy okazji zataczającej coraz szersze kręgi dyskusji o Wielkim Resecie. Jeśli ma być on kolejną (ostateczną?) odsłoną w budowaniu nowego światowego porządku, który skupia się na przezwyciężaniu chrześcijańskiego wkładu w kształt moralny ludzkości, poczynając od osobowej godności człowieka i jego naturalnych jego praw, to obrona tej godności musi nabrać zdecydowania. Prawda w ogóle, zaś prawda o człowieku w szczególności, bywa trudna do trafnego rozpoznania, a jeszcze trudniejsza do prawidłowego respektowania zarówno w życiu indywidualnym, jak i społecznym. Łacińskie słowo persona (osoba) jest tłumaczeniem greckiego prosopon oznaczającego maskę w teatrze. Osoba jest niewidoczna, pozostaje ukryta. Metafora maski dobrze odzwierciedla naturę osoby ludzkiej, której nie określają jej elementy zewnętrzne, dające się kulturowo wykreować i zdefiniować. Rzecz jednak w tym, aby rządzący i wszyscy inni mieli coraz bardziej wyostrzoną świadomość tajemnicy i wartości osoby, a w imię jej godności umieli przekraczać ideologiczne podziały oraz budować prawodawstwo. Bez ochrony godności osoby Wielki Reset będzie nieuchronnie prowadzić do świata pozbawionego człowieczeństwa, do nowoczesnej relatywizacji i instrumentalizacji człowieka. Dlatego wciąż aktualna pozostaje maksyma Cypriana Norwida ,,Tyle i takiej egzystencji naród ma, ile jest w stanie człowieka uszanować”.


[1]             Encyklopedia nauczania społecznego Jana Pawła II pod red. ks.prof. A. Zwolińskiego, Radom 2003, s.281.

[2]             Krytyczny opis tych poglądów zawiera książka A. Wielomskiego Yuval Noah Harari. Grabarz człowieczeństwa, Warszawa 2022.

[3]             Jan Paweł II, Tu  m’as mis a tréfonds – przemówienie w rocznicę wybuchu II wojny światowej, Watykan 27.08.1989. Cyt za: Encyklopedia nauczania społecznego Jana Pawła II, s. 534. 

[4]             Jan Paweł II, Fides et ratio, 91.

[5]             J. Tischner, Etyka solidarności oraz Homo sovieticus, Kraków 1992, s.210. 

[6]             J. Czerkawski, Jana z Trzciany koncepcja godności człowieka, [w:] tenże: Humanizm i scholastyka. Studia z dziejów kultury filozoficznej w Polsce w XVI i XVII wieku, Lublin 1992.

[7]             A. Bronk, Pojęcie godności człowieka: uwagi metodologa, w: M. Nowak, P. Magier, I. Szewczak (red.), Antropologiczna pedagogika ogólna, Lublin, s.63.

[8]             Cyt za: A. Bronk, Kategoria godności w świetle hermeneutyki, „Analiza i Egzystencja” 19 (2012), s. 22.

[9]             Na temat znaczenia obrony godności osoby w obliczu Wielkiego Resetu piszę w swej książce Globalna zmiana. Co musimy obronić i jak działać? , Częstochowa 2022, s. 68-74.  

[10]           Jan Paweł II, Chrisifideles laici, 51.

[11]           I .Dec, Personalizm czy personalizmy, w: Zadania współczesnej metafizyki, Lublin 2002, s.47-65. 

[12]           Por. W. Chudy, Oblicza personalizmu i ich konsekwencje, „Kwartalnik Filozoficzny” 1998, z. 3, s. 63-81.

[13]           Jan Paweł II, Centesimus annus, 47.

[14]           B. Kiereś, Kultura chrześcijańska wobec postmodernistycznej ideologii  w: Wychowanie chrześcijańskie. Między tradycją a współczesnością, Lublin 2007, s. 100.

[15]           W. Chudy, Istota pedagogiki personalistycznej, w: Wychowanie chrześcijańskie. Między tradycją a współczesnością, Lublin 2007, s. 288.